31 sierpnia 2013

Pamiętam, jaki wielki rozgłos towarzyszył premierze książki Nevermore. Kruk. Był tak udany, że nawet mnie kupił i chciałam jak najszybciej lekturę mieć w swoich tłustych łapach. Ponadto miały być w niej powiązania do twórczości Poe'go, co już naprawdę nie pozostawiało żadnych wątpliwości - m u s z ę  t o  m i e ć. Jak wyszło w praktyce? Najpierw przeczytajmy opis, jaki nam daje wydawca.



Uważaj, czego pragniesz... Możesz to otrzymać.

Uporządkowane życie Isobel, kapitan szkolnej drużyny czirliderek, właśnie zaczyna się walić. Pan Swanson, nauczyciel literatury, wymyślił następny ze swoich koszmarnych projektów. W parach. I kazał Isobel pracować razem z Panem-Ciemności-Varenem, niesympatycznym, wykolczykowanym gotem, z którym nikt z klasy nie zamienił nigdy bodaj jednego słowa. Może dlatego, że z kamieniami ciężko rozmawiać?

Przy bliższym poznaniu Varen okazuje się jeszcze mniej czarujący, niż się zapowiadało. Wesoły jak cmentarzysko, ciepły jak granitowa płyta, a na dodatek potwornie zgryźliwy. Ale ma to, czego rozpaczliwie potrzebuje Isobel – wiedzę na temat twórczości Edgara Allana Poego. Co więcej, jest gotów wziąć na siebie większą część zadania. Walcząc z uczuciem, że podpisuje cyrograf, Isobel przystępuje do projektu. W końcu wspólna praca nie będzie trwała wiecznie...

Albo będzie trwała, jeśli koszmar, który nosi w sobie Varen, wyrwie się na wolność. Wystarczy kilka dni, by przyjaciele odwrócili się od Isobel, kilka dni, by zmieniło się całe jej życie i kilka nieprzyjemnych słów, by najmroczniejsze marzenia zaczęły się urzeczywistniać. Uważaj, czego pragniesz – możesz to otrzymać.

Każdy wie, że im bardziej książka zachwalana, tym większe może być (nie musi) rozczarowanie. Czytając przygody Isobel i Varena miałam mieszane uczucia. Przez pierwszą połowę książki według mnie nic się nie działo - ot po prostu czirliderka poznaje inne oblicze gota. Gdzieś tam niby coś tam tajemniczego się dzieje, ale na razie bawimy się w typową obyczajówkę - ok, przebrnę, może się coś zmieni. I się zmieniło.
Akcja po pewnym czasie zaczyna niesamowicie przeć do przodu niczym rakieta z podwójnym turbo. Dosłownie, nawet nie miałam pojęcia o czym tak dokładnie czytam i musiałam się cofnąć o parę stron, bo taka tępa dzida jak ja niczego nie zrozumiała. Ponadto i Varen i Isobel troszkę mnie denerwowali swoim zachowaniem  - nie pytajcie mnie dlaczego, bo nie jestem w stanie Wam odpowiedzieć. Po prostu wydaje mi się, że zbyt spokojnie przyjęli do świadomości sam fakt istnienia jakieś paranormalnej rzeczywistości i zbyt szybko się do niej "przyzwyczaili".
Pomimo motywu twórczości pana Poe, nie byłam w stanie polubić tej książki. Bohaterowie do mnie nie przemawiali, a sam klimat też jakoś specjalnie na mnie nie wpłynął. Po prostu książkę przeczytałam i wiedziałam, że dla mnie nie była ona wspaniała (jak zapewniało wiele pochwał, nawet od polskiego wydawcy). Możliwe, że autorka troszeczkę źle oddała to, co siedziało jej w głowie, albo ja jestem po prostu jakaś inna i do mnie nie trafia "genialność" tej pozycji?

Szczerze powiedziawszy nie jestem w stanie jednoznacznie określić czy warto przeczytać, czy nie. Jak dla mnie jest to po prostu paranormal romance i to wszystko. Mnie historia nie poruszyła, ale może Tobie się spodoba?
Zostawiam więc ocenę Kruka do waszych dyspozycji. Ja mówią mu zdecydowane nie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz